O co chodzi z tym złuszczaniem

O co chodzi z tym złuszczaniem


 W poście o pielęgnacji przeciwzmarszczkowej pisałam o filarach pielęgnacji, czyli nawilżaniu, złuszczaniu i filtrach UV. Najwięcej pytań pojawiło się w kwestii złuszczania, zatem postaram się temat nieco przybliżyć.

Złuszczanie dotyczy cer dojrzałych, u których naturalny proces wymiany komórek przebiega coraz wolniej, skór tłustych i trądzikowych, gdzie rogowacenie jest zaburzone.

Preparaty złuszczające mają mniejszą i większą moc- niektóre więc możemy używać do codziennej pielęgnacji np toniki z kwasami lub kremy delikatnie eksfoliujące, niektóre zaś, tylko w formie kuracji. I tymi drugimi zajmę się dzisiaj.

skóra podrażniona Atredermem-obraz z vizjoskanu
Mówiąc o złuszczaniu, mam na myśli preparaty o działaniu keratolitycznym, czyli różnego rodzaju kwasy i retinoidy, nie chodzi mi o klasyczne peelingi z drobinkami czy bez, których działanie jest raczej higieniczne, usuwają te martwe komórki, które zaczęły już się odrywać od skóry. Mówiąc o złuszczaniu mam na myśli substancje, które rozpuszczają wiązania pomiędzy komórkami, często powodując silne podrażnienie. I o to podrażnienie właśnie się rozchodzi. Bardzo często zniechęca ono do kuracji.  Bardzo często zdarza się, że lekarz przepisawszy pacjentowi z trądzikiem jakiś silny retinoid, nie informuje o jego działaniu drażniącym. Osoba, która po kilkukrotnym użyciu widzi, że z jej skórą zaczyna się dziać coś niedobrego, przestraszona odstawia lek, sądząc, że jest to odczyn alergiczny. Podrażnienie w przypadku tego typu preparatów jest właściwe, ale zanim Wam o tym opowiem, wyjaśnię dlaczego skóra nie lubi zbyt dobrego traktowania.

Nigdy nie miałam wrażliwej skóry, ale kiedy zaczęłam pracować w firmie kosmetycznej i nagle otrzymałam nieograniczony dostęp do niezliczonej ilości kosmetyków z zapałem zabrałam się za nakładanie całego tego dobrodziejstwa na skórę- mleczko, tonic, krem na dzień, krem na noc i pod oczy, żadnej wody, żadnego słońca, żadnej Ziaji.  Owszem skóra zrobiła się gładka i delikatna, ale zauważyłam coś jeszcze, no właśnie- delikatna, moja skóra stała się zbyt zbyt delikatna! Naglę zaczęła się ściągać od byle wietrzyku, czerwienić nawet od lekkiego mrozu i wciąż łaknęła kremu. Sumiennie odpowiadałam na jej potrzeby- dokładałam kolejna warstwę nawilżacza,  wybierałam jeszcze delikatniejsze kosmetyki. A ona, niczym jakaś cholerna księżniczka, rozsmakowała się w luksusach i ciągle miała fochy.  Stała się skórą wrażliwą.

Okazuje się nawet, ze zbyt intensywne nawilżanie może prowadzić do atypii komórek naskórka, jak to pięknie wyjaśnił kiedyś Patryk w komentarzu: „Zoe Draelos, czyli pani, która jest wybitną postacią anglosaskiej dermatologii estetycznej i wg mnie jedną z najlepszych na świecie, jeśli chodzi o znajomość homeostazy wodnej skóry (genialne artykuły np. o akwaporynach) i nawilżanie, mówi wyraźnie: jeśli skóra nie daje wyraźnych sygnałów, że potrzebuje intensywnego nawilżenia, to nie nakładamy kilku warstw kremu nawilżającego, bo wiąże się to z tzw. aqua-deregulacją cyklu naskórkowego. Kolejna opinia jest taka, że zbyt intensywne stosowanie emolientów w sytuacji, kiedy skóra jest odpowiednio uwodniona, może w dłuższej perspektywie prowadzić do atypii wśród populacji keranocytów (a stąd już tylko trochę do transformacji nowotworowej). Nawilżamy, ale nie przeginamy (choć wiem, że czasami kusi, żeby nałożyć dodatkową warstewkę).”

 Po przeanalizowaniu problemu, uknułam wniosek, że nie można zbyt skóry rozpieszczać i trzymać jej w cieplarnianych warunkach, bo reaguje tylko wzmożoną wrażliwością  Jest jak rachityczna roślinka, wyhodowana w szklarni- wystawiona nagle na prawdziwy świat, kompletnie sobie nie radzi. A takie na przykład drzewo, które wyrosło na skraju góry, bezustannie smagane przez ostre wiatry i bezlitosny klimat, jakże piękną wykształciło koronę i mocno uczepiło się niegościnnej skały. Drzewo owo, jest tak silne, że nic mu już nie straszne, no chyba, że piła drwala, ale i to, drwal musie się najpierw na tę górę wspiąć.

Oczywiście nie chcę tu podważać idei pielęgnacji w ogóle i tak, jak zawsze pisałam, że należy obserwować swoją skórę a Patryk dodał, że trzeba jej jeszcze słuchać, tak pragnę Was zachęcić do świadomej pielęgnacji z użyciem zdrowego rozsądku i intuicji. 

Ale wracając do tematu skóry wrażliwej-trzeba ją nieraz porządnie zdzielić batem, by zechciała współpracować. Tak jak w życiu – naprawdę mądrzy i wielcy ludzie, to często ci, których życie nie oszczędzało i pokonywali wiele trudów. Bo w życiu, co nas nie zabije to nas wzmocni.

Zatem o co chodzi z tym złuszczaniem i dlaczego podrażnienie skóry jest dobre? Chyba zrozumieliście już, że nie zawsze zbyt pieczołowita pielęgnacja, spełnia swoje zadanie a nasza skóra potrzebuje nieraz, by ją gwałtem zmusić do pracy. Trzeba ją zatem nieco popieścić ostrą diamentową głowicą, tudzież oblać kwasem lub przypalić laserem :). Stosując substancje drażniące, wywołując stan zapalny i kontrolowane poparzenia chcemy skłonić skórę do głębokiej odnowy.

Czy nasza skóra kocha Atrederm? Oczywiście, że nie- ona go nienawidzi. Czerwieni się ze wściekłości i próbuje się go pozbyć, zrzucając naskórek. Usilnie stara się bronić .Wzmacnia swoja strukturę i gromadzi armię, by lepiej odeprzeć wroga. Produkuje kolagen, elastynę i substancje podporowe, dzięki czemu staje się coraz silniejsza i coraz bardziej odporna.

I o to właśnie nam chodzi. Poprzez podrażnienie wywołujemy silne procesy naprawcze, których wynikiem jest mocna, dobrze napięta, wspaniale nawilżona skóra.

Jak we wszystkim i w przypadku złuszczania, trzeba mieć umiar. Nie można nieustannie być w stanie wojny. Szkapa, którą cały czas zdzielmy batem w końcu padnie nieżywa. Dlatego też, nie można skóry nieustannie złuszczać. Ma to być impuls, zastrzyk energii, dźwięk oboju rozpoczynający symfonię (wybaczcie, ale mam dzisiaj wyjątkowo grafomańskie nastrój:). Znam kilka osób uzależnionych od złuszczania tak samo, jak od solarium, czy botoxu. We wszystkim należy zachować umiar i zdrowy rozsądek. Wiem, powtarzam się, ale będę to robić aż do znudzenia :P
Nie podam Wam tez gotowej recepty, czy matematycznego wzoru (dzieki P.) jak długo się złuszczać, każda skóra jest inna i jeśli się dobrze w nią wsłuchacie, sama Wam na to odpowie :). Ja uważam, że maksymalny czas złuszczanie to pół roku, chyba, że mamy do czynienia z jakimś większym problemem i lekarz zaleci inaczej.

Na razie wciąż jeszcze, jest dobry czas na złuszczanie. Gdzieś pod koniec marca lub kwietnia, zamierzam zdać Wam relację z zakończenia mojej kuracji oraz napisać co dalej.

Tymczasem nich moc Atre będzie z Wami!
O Oli, która nie słuchała mamy

O Oli, która nie słuchała mamy


Dziś listów od czytelniczek ciąg dalszy. Wybrałam list Oli, ponieważ jest napisany lekko, dowcipnie i czyta się go bardzo przyjemnie a problem, z którym się do mnie zwróciła, zainteresuje zapewne wielu z Was.

foto.dooktor.pl
"Witaj Ziemolinko,

Długo zbierałam się do tego meila.. :) układałam w głowie słowa, zdania, co napiszę i jak zacznę, o czym powiem i czy będzie to w miare zwięzłe, bo zazwyczaj lubię się rozwodzić.. może po prostu napiszę, że nazywam się Ola, na Twojego bloga trafiłam przypadkiem, szukając czegoś o maści Retin A (rozglądałam się, czy gdzieś może są jakieś informacje o wznowieniu jej dostaw w aptekach), przeglądałam różne strony i tak oto jestem dzisiaj tu, w tym miejscu :) piszę do Ciebie ze Szczecina, choc serce w Poznaniu, gdzie mieszka moja miłość. Ot i drugi powód , przez który ciepło o Tobie myślę - Poznań :)

Jestem Ci wdzięczna za wszystko o czym piszesz, za porady, które dajesz i wiedzę którą się dzielisz. Dość już blogów stricte o opiniach na temat kosmetyków, bo te, choć przydatne, występują już w takiej ilości, że można dostać zawrotu głowy. Twój blog czyta się jak książkę, albo co najmniej jak magazyn kosmetyczny z najwyższej półki. Jest świetny i nigdy nie przestawaj pisać!

a teraz, do rzeczy.. :)

Piszę do Ciebie, ponieważ wiele zostało powiedziane już o pielęgnacji, o skórze mieszanej i tłustej, z trądzikiem nawet w wieku w jakim powinniśmy go tylko wspominać jako mankament różowych szkolnych lat. Ja również taką skórę posiadam, choć nie mogę powiedzieć, że jest tragicznie. Denerwuje mnie jednak, męczy, irytuje, jest tłusta i odwodniona, raz lepsza, raz gorsza, kapryśna i wrażliwa, myślę, że sama najlepiej wiesz w czym rzecz :) i gdybym tylko kiedyś miała wiedzę jaką mam teraz, albo taką Ciebie, którą mogłabym przeczytać, na pewno nie popełniłabym tylu błędów ile niestety popełniłam do tej pory. To nie jest tak, że się tłumaczę, bo wielu rzeczy byłam świadoma, ale tak jakby nie zdawałam sobie z nich sprawy (? nie wiem jak to ująć). Po prostu wiedziałam, że pewne rzeczy szkodzą, ale wydawało mi się, że ja nigdy się nie zestarzeję!  zabawne :) teraz jestem już trochę starsza (27 lat) i (dzięki Bogu!) mądrzejsza, ale podstawowe pytanie brzmi, czy możemy zrobić coś jeszcze dla skóry, którą traktowaliśmy źle przez wiele, wiele lat ? czy są jakieś szanse, aby pomóc jej nie zestarzeć się za wcześnie ? 

To zabrzmi trochę jak spowiedź, ale na prawdę zgrzeszyłam w wielu aspektach.. jako bardzo wczesna nastolatka odkryłam solarium i się w nim zakochałam, korzystając codziennie i bez umiaru, wyciskałam wszystko co pojawiało się na mojej buzi, paliłam papierosy i zarywałam noce, źle się odżywiałam. Ponieważ uważałam , że mam cerę tłustą, ciągle ją czymś wysuszałam, stosowałam wszystkie te kosmetyki, które miały za zadanie odtłuścić mi twarz, nawilżenie kojarzyłam z natłuszczaniem, więc nie było o nim mowy. Tragedia!! 

Moje opamiętanie zaczęło się, kiedy kilka lat temu trafiłam na doświadczona i świadomą Panią dermatolog, która dla mojej buzi zaleciła kwasy a to znowuż oznaczało brak słońca. Dopiero wtedy zrozumiałam jak uzależniona jestem. Miałam wręcz depresje z powodu braku opalonej buzi czy ciała, nie podobałam się sobie i czułam nieatrakcyjna. Na szczęście to przeszłość. Potem zrozumiałam , jak ważne jest nawilżanie i od tej pory wyrzuciłam wszystko, co drastycznie przesuszało moja buzię. Zaczęłam stosować filtry, no i oczywiście rzuciłam palenie :) w tej chwili zastanawiam się nad retinoidami, nie wiem jednak w którą artylerie uderzyć najpierw. Kiedyś dermatolog doradziła mi Retin A, lecz po wielu poszukiwaniach możliwości zrealizowania recepty poddałam się. Zastanawiałam się nad rozpoczęciem przygody z retinoidami od Effaclaru K. Nie cierpię moich rozszerzonych porów i grudek, tworzących się od nadmiaru tłuszczu, oraz dorywczych "niespodzianek"... :)

Dziś patrząc wstecz jestem na siebie zła..ale przecież mama powtarzała mi to wielokrotnie. wiedziała, że tak będzie, dlaczego nie słuchałam mamy ! :) Mamy zawsze wiedza najlepiej, nawet jak nam się wydaje, że nie wiedza, to one wiedzą.. i żeby nie było, uśmiecham się, ale zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji w jakiej jestem, a ponieważ nie mogę cofnąć czasu, to chciałabym wiedzieć czy coś mogę dla siebie jeszcze zrobić.. być może w takiej sytuacji sa jeszcze inne osoby i moze one także ucieszyłyby się, gdybyś napisała im kilka słów o tym, jak mogą uratować swoją buzię.. jeśli doczytałaś do tego momentu, to jesteś bardzo wytrwała.. :)

Ziemolinko, dziękuję że przeczytałaś te parę słów i raz jeszcze dziękuję, że jesteś, piszesz i chcesz dzielić się wiedzą!"
foto.eiw.com.pl
No to kto jeszcze nie słuchał mamy? Uśmiałam się czytając list Oli, ale i przypomniałam sobie, jaką okropną byłam nastolatką. Z ostentacyjnym znudzeniem, znosiłam mamine ględzenie. Gdybym jej wtedy słuchała, uniknęłabym zapewne wielu wpadek. Ale tak już jest na tym świecie, że każdy musi nauczyć się na własnych błędach a najmądrzejsze nawet rady, nie zastąpią własnych doświadczeń. "Przeżyj to sam”…

Młodość jest butna i arogancka. Wydaje się nam, że będziemy żyć wiecznie i nigdy się nie zestarzejemy. Tymczasem, nic nie jest nam dane na zawsze i trzeba się bardzo troszczyć o swój naturalny potencjał.

Oglądałam wczoraj film „Wszystko za życie”. Jego bohater porzuca dotychczasowe życie, przyjaciół i rodzinę, samotnie wyruszając w świat. Nie obchodzi go, że sprawia wielki ból rodzicom, beztrosko pali całą swoja gotówkę. Jest młody piękny i przekonany o własnej niezniszczalności. Przemierza pustkowia, żywi się tym, co zbierze lub upoluje, śpi pod gołym niebem- radosne dziecko natury. Kiedy jednak po kilometrach bezkresnej wędrówki, odnajduje to, czego szukał- prawdę, że szczęście istnieje tylko wtedy, kiedy można je dzielić z innymi- jest już zbyt chory, by wrócić do domu. Umiera samotnie w opuszczonym autobusie gdzieś na niegościnnej Alasce.

Cóż, Ola nie traktowała swojej skóry zbyt dobrze i pewnych rzeczy nie da się już zmienić, ale nie na wszystko jest jeszcze za późno :). Najważniejsze, że się w końcu opamiętała i nie umrze w  samotności nadgryziona przez owczarka alzackiego (oglądałam też Bridget Jones :)).

Nadużywając solarium, Ola fundowała swojej skórze ogromne dawki UVA- promieniowania w głównej mierze odpowiedzialnego za tzw. fotostarzenie. Jest ono wyjątkowo podstępne, ponieważ efekty jego działalności, widać dopiero około 40 roku życia w postaci mocno ścieńczonej, pergaminowej skóry z gęstą siateczka drobnych zmarszczek a także licznymi przebarwieniami i porozszerzanymi naczynkami.

Również palenie papierosów nie jest obojętne dla naszej skóry. Podaje się je na drugim miejscu, zaraz po UV, wśród czynników przyspieszających starzenie. Dym papierosowy generuje potworne ilości wolnych rodników a skóry wieloletnich palaczek, można łatwo rozpoznać po charakterystycznym ziemistym kolorycie, oraz głębokich bruzdach wokół ust.

Kolejne na naszej liście są zarwane noce i złe odżywianie. Młody, silny organizm, dość dobrze znosi, takie złe traktowanie, ale z czasem, zaczyna się ono uwidaczniać na jego skórze.Worki pod oczami i niezdrowy koloryt, są znakami rozpoznawczymi wiecznych imprezowiczów. Moja babcia zawsze mówiła, że najlepszym kosmetykiem jest sen i jesteśmy tym, co jemy. Nie ma zdrowej skóry bez zdrowej, zbilansowanej diety i dobrego snu.

No, ale do rzeczy co można zrobić ze skutkami wieloletnich zaniedbań kosmetycznych?

Pani doktor zaproponowała Oli Retin A, zarówno jako lek na trądzik, jak i substancję przeciwzamarszczkową. Tretinoina w nim zawarta, rzeczywiście jest w stanie, odwrócić w pewnym stopniu, efekty fotostarzenia, oraz wieloletniego złego obchodzenia się ze skórą. Lek sprawia, że prawia, że skóra pięknie się regeneruje, ciężko pracuje produkując kolagen, elastynę i substancje podporowe. Intensywne złuszczanie naskórka, poprawia też jego koloryt i rozjaśnia przebarwienia. Oczywiście tretinoinę należy stosować przez dobrych kilka miesięcy, aby osiągnąć, jak najlepsze rezultaty, kurację zaś powtarzać raz w roku w okresie jesienno- zimowym. Tretinoinę znajdziecie w takich preparatach, jak wspominany wcześniej Retin A a także mój ulubiony Atrederm, oraz  Locacid i Aretin ICN. Stężenie substancji aktywnej w wymienionych preparaatch jest od 0,025 do 0,05 % a lekarze medycyny estetycznej wykonują także zabiegi  z użyciem 15% tretinoiny. To musi być dopiero jazda :). Jak się złuszczać tretinoiną pisałam tutaj klik .
weselnydrinkbar.pl

Dermatolodzy i kosmetyczki oferują również, szeroki wybór zabiegów złuszczających z kwasami, które wspaniale odnawiają powierzchnię skóry i przyspieszają jej regenerację. Ponieważ jestem miłośniczką tretinoiny ,nie mam dużego doświadczenie w stosowaniu kwasów, ale bardzo lubię LHA i kwas migdałowy. Myślę też, że aby zmusić, obrażoną złym traktowaniem skórę do współpracy, należy zastosować wysokie tzw. gabinetowe stężenia tych substancji i  zaufać specjalistom.

Kolejną obok  kwasów i retinoidów substancją, która jest w stanie odwrócić efekty fotostarzenia, jest wit.C. Mówię tutaj oczywiście o jej postaciach stosowanych na skórę  Suplementacja diety, acz bardzo pomocna, nie zda się na wile, gdyż skóra jako narząd dystalny, jest zaoptrywana w witaminy na samym końcu. Trzeba by było łykać ogromne ilości kwasu askorbowego, aby dotarł on w zwiększonej dawce do skóry a takie ilości nie były by z kolei obojętne dla nerek. Polecam zatem wit C dostępna w wielu preparatch kosmetycznych a zwłaszcza postaciach serum, gdzie jej stężenie jest wyższe. Serum z wit C najlepiej stosować na dzień i również w okresie letnim, ponieważ jest ona silnym antyoksydantem i intensyfikuje działanie filtrów. Wit C stymuluje syntezę kolagenu leciutko złuszcza, poprawiając koloryt i uszczelnia naczynia krwionośne.
Polecam Serum flavo C Isis Laboratoires, CE Ferulic Skinceuticals. a także to: 
http://mazidla.com/receptariusz/18/187-serum-z-witamin-c-15--wit-e-1--lecytyna-hlb-4--pol-80--kwas-hialuronowy-dla-cery-suchej.html

Poza tym oczywiście nawilżanie i filtry UV i Ola będzie jak nowa- czego jej bardzo życzę. A Wam życzę mądrości w młodości:)

Więcej o pielęgnacji przeciwzmarszczkowej pisałam tutaj klik

PS. W komentarzach pod postem wywiązała się ciekawa dyskusja na temat dystalności skóry i lisów polarnych- zachęcam również do czytania komentarzy:)
Młynkowa krioterapia:)

Młynkowa krioterapia:)

Każdy z nas ma miejsce, gdzie wraca po życiowych zawieruchach, miejsce, które daje mu spokój i siłę. Dla mnie takim miejscem jest Młynek. I choć po powrocie z niego, problemy wcale nie zniknęły - w pracy nadal masakra a facet obrażony- to jednak umiem już na to spojrzeć z dystansem.
Tym razem Młynek przywitał mnie zimowo- a w białej kreacji jest mu wyjątkowo do twarzy, nie mogę się powstrzymać, by się tym z Wami nie podzielić:)
Sucha skóra i Atredemr? Oczywiście!

Sucha skóra i Atredemr? Oczywiście!


foto. wizjalokalna.wordpres

Dawno już nic nie pisałam- wybaczcie. Zawirowania osobiste i prawdziwy huragan w pracy, która kiedyś była dla mnie przyjemnością a teraz jest przyczyna nieustannego stresu- to wszystko sprawia, że jakoś nie potrafię wykrzesać z siebie natchnienia a mój optymizm jest już prawie na wyczerpaniu.

Dziś jednak byłam na masażu i akupunkturze u mojej Ani-Chinki i powoli zaczynam dostrzegać jakby przejaśnienie na horyzoncie, może jest jeszcze dla mnie nadzieja:) W każdym razie z tej radości chyba w końcu coś napiszę.

Dostaję od Was mnóstwo listów- traktujecie mnie jak swoją osobistą dermokonsultantkę i to mnie bardzo cieszy, ale traktujecie też jak wyszukiwarkę Google a to już nie jest miłe. Wiele listów jest pisane „ na kolanie”, szybko, chaotycznie, byle jak. Macie też różne w stosunku do mnie oczekiwania np.
 „Cześć fajny blog. Słyszałam, że dysponujesz próbkami podkładu Dermablend, proszę o wysyłkę (tu adres)”.
Na szczęście jednak większość listów jest miła i ciekawa a czasami zdarzy się list naprawdę wyjątkowy- piękny i poruszający. Tak jak list D., który dostałam spędzając święta w Młynku i pewnie dlatego już zawsze będzie mi się ze świętami kojarzył. List napisany starannie, dowcipnie i z autoironią i list, który mnie bardzo poruszył:

Sobie tak od początku zacznę.
Też jestem z tych co w komunie cudów próbowały. Że raz na jakiś czas  lądowałam z wizyta w zaprzyjaźnionym gospodarstwie na wsi hulałam po łąkach i zbierałam bratki. Suszyłam i piłam. Pokrzywę owszem też zbierałam. Ale do włosów. Chłostę tym zielskiem również przeżyłam lecz nie z własnej woli. Rumiankiem poiła mnie mamusia i włosy litrami spłukiwała, bo marzyła o blondynce.
Dziś mam 42 lata. (Już nie długo, bo do 30 stycznia)
I doszła do wniosku... że jestem stara.
Patrzę na swoją twarz i szlak mnie trafia. Nie mam żadnych atrakcji typu trądzik. I dzięki Bogu, bo syn ma i wygląda jak idź stąd. JUż trzy razy zrobiłam mu peeling kwasem salicylowym na spirytusie i jest BARDZO DUŻA poprawa.
Ale miało być o mnie.
Właśnie przeprowadziłam test cery. SUCHA !!!! Cała. Nigdzie nawet kropelki tłuszczu nie było. Na brodzie mam kilka dziurek, nie czarnych, takich nijakich. I przy płatkach nosa też. Może ta suchość to efekt kwasu 10 dni temu, ale raczej nie. Żawsze dwie minuty po umyciu twarzy mam tak suchą i naciągniętą skórę, że mam wrażenie, że mi pęknie. Zwłaszcza policzki i czoło.

Mój problem zatem to nie jakieś mega zaskórniaki czy trądzik. Mój problem to zmarszczki. Nigdy nie miałam dośc kasy na dobre kremy. Może to dla tego? A może dlatego, że życie nieźle dało mi w kość. Najpierw guz piersi u mnie (21 lat) rok później mama - jeszcze większe zmartwienie, niestety złośliwy, musieli usunąć pierś. Potem mąż. Oj jak ja bym chciała, żeby on swoje graty reperował i dał mi spokój. Niestety. Picie, potem doszło niestety bicie. Zabrałam reklamówkę, troje dzieci i odeszłam. Znów zaczynałam wszystko od początku. Brak kasy, mieszkanko 22 m2 bez toalety, łazienki. jedno pomieszczenie, dwóch synów i córka. I wszystkie dzieciaki z kamienicy i nie tylko. Bo u mnie zawsze miał kto w lekcjach pomóc, zawsze jakiś placek był, zawsze można było pogadać.Doszliśmy do tego, że drzwi nie zamykaliśmy, a sąsiadka potrafiła wejść o 6 rano i powiedzieć... "śpij, śpij. Ja tylko po kawę przyszłam". Znaleźli się dobrzy ludzie, którzy mi bardzo pomogli. Zamienili moją dziuplę na całe 45 m2. Raj. A potem... potem to już sama jestem sobie winna. Wdałam się w coś co cholernie mnie wykończyło. Oddałam całą siebie. niestety na darmo. Kolejny stres, łzy i kolejne zmarszczki.

Piszę to wszystko żebyś zrozumiała, że są u mnie nie tylko oznaką starzenia, ale także przeżyć. Są trochę śladem tego co przeszłam. I za to ich najbardziej nienawidzę. Patrzę w lustro i widzę podniesiona rękę mojego mężą, a czasami twarz człowieka, którego pokochałam jako doświadczona kobieta w  wieku 36 lat nad życie, a on mnie oszukał, cierpienie syna podłączonego do kroplówki. I niestety - pusty wciąż portfel.

Najczęściej zużywam resztki kremów po koleżankach lub siostrze. Jak leci. Co komu nie posłużyło lub się znudziło. Byle nie piekło i żeby odpuściło ściągnięcie.
I tak sobie żyłam. A miesiąc temu powiedziałam JA WAM POKARZĘ!!!
Zaczęłam szperać po internecie. Najtańsze co znalazłam to peeling kwasem salicylowym. więc dawaj. Kupiłam mega opakowanie po mega niskiej cenie. Nie w internecie a w CHEMIA ŁÓDŹ. I jazda. PEELING. Efekt - poparzony pysk u mnie u syna znaczna poprawa. Całe szczęście że chcąc się pozbyć tych kropeczek nałożyłam tylko na T.
Znalazłam tam bardzo zyczliwą dziewczynę. Chodził jej po głowie atre i spróbowała. Dała mi link do twojej stronki. No i zaraziła mnie.

Mam wielką ochotę spróbować w celu pozbycia się zmarszczek. Nawet już zamówiłam w aptece. Ale teraz, po przeczytaniu Twoich wszystkich rad jestem trochę zaniepokojona. Czy na bardzo suchą cerę mogę go stosować? Czy mi nie zszkodzi zamiast pomóc? Ponadto pracuję i muszę jakoś wyglądać. Martwię się, bo nie mam pokładów, pudrów, bronzerów. Czy przyklepanie np oliwką na noc coś pomoże. Nawet nie oliwką tylko czymś lepszym :-) Mam olej słonecznikowy zimnotłoczony. I Jeszcze mam super krem. Wczoraj dostałam na gwiazdkę cały zestaw odkrywczy MATIS PARIS. Mało z krzesła nie spadłam jak poczytałam o kremie w necie. I KOSZTUJE MAJĄTEK!!! Pierwszy raz w życiu mam taką rewelację!!! Pamiętam o filtrze i z tym wydatkiem też się pogodziłam. Umyłam przed świętami kilka okien u ludzi, żeby na niego mieć. Z pracy moich rączek przy trójce dzieci nie stać mnie na takie luksusy.

Ale tak BARDZO BARDZO chcę troszkę się porozpieszczać. Do licha może w końcu coś dla siebie?
Mam plan jak na to rozpieszczanie zaoszczędzić, ale to może jednak po nowym roku.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję, że jesteś. Mam nadzieję, że nie pomyślałaś o mnie... następna tylko narzekająca. Ja mam też dużo powodów do radości. Np to, że jesteśmy wszyscy zdrowi. I że mam cudnego psa. I że nie mam trądziku :-)."


Zatem dziś będzie o Atredermie i suchej skórze. Duet wydaje Wam się niedobrany? Nic bardziej mylnego.
Co prawda Atrederm, czyli preparat retinoidowy z tretinoiną stosuje się przy leczeniu trądziku, ale jak każdy retinoid działa również przeciwzmarszczkowo i tutaj ma prawdziwe pole do popisu w pielęgnacji skóry suchej. Jako jeden z niewielu medykamentów jest w stanie cofnąć efekty starzenia. Pogrubia naskórek, który z wiekiem cieńczeje, stymuluje syntezę kolagenu i kwasu hialuronowego w skórze. Rozjaśnia i wygładza jej powierzchnię, która staje sie bardziej napięta i nawilżona- po prostu młodsza.

Ponieważ skóra sucha bywa wrażliwa, szybko się odwadnia i łatwo ściąga, przyjmujemy, że tretinoina jako substancja, która jeszcze te doznania potęguje, nie nadaj się do jej pielegnacji. Tymczasem z moich doświadczeń wynika, że sucha skóra znacznie lepiej znosi działanie drażniące tretinoiny.
Jak wiecie jestem posiadaczką cery mieszanej, czyli tłustej w strefie T i suchej na policzkach i to właśnie moje policzki poddają się tretinoinie spokojnie i bez histerii, przede wszystkim  zaś znacznie mniej się łuszczą w porównaniu z partiami tłustymi, które wyglądają czasami jak przy  wyjątkowo ciężkiej postaci łuszczycy. Myślę, że ma to jakiś związek warstwą rogową, która jest znacznie cieńsza niż w przypadku tłustej skóry.

Dlatego zachęcam również posiadaczki tego rodzaju cery do kuracji Atredermem, oczywiście mówię tutaj o osobach po 30tce, które chciałyby spróbować odmładzającej mocy tego preparatu.
W celach przeciwzmarszczkowych stosujemy Atrederm na cała twarz, łącznie ze skórą po oczami. Oczywiście możemy potraktować tretinoiną również szyję dekolt, piersi i co tam jeszcze zechcemy z uwzględnianiem efektów ubocznych i środkami ostrożności, które opisałam tutaj klik
.
Ja smaruje Atre prawie całe ciało, stosuję płyn także na skórę pod oczami i na powieki, na dłonie a także uwaga – na usta:). Skóra pod oczami bardzo długo nie reagował na preparat- nie łuszczyła się prawie w ogóle, natomiast bardzo szybko ładnie się napięła. Dopiero po jakimś czasie, kiedy płyn "przeżarł” również i tę okolicę, zauważyłam łuszczenie, duże przesuszenie i jakby mikro ranki w tej delikatnej strefie. Obecnie dopadł mnie chyba osławiony "efekt staruszki" bo skóra jest mocno wysuszona i nie wygląda zbyt dobrze- nie poddaję się jednak i z desperacją stosuję Atre nadal, zwracając szczególną uwagą na porządne nawilżenie tej okolicy. Usta też znoszą kuracje bardzo dobrze o ile mam zawsze przy sobie sztyft natłuszczający a skóra rąk to już w ogóle jest odporna, bo nie łuszczy się ani odrobinkę, może to ma związek z brakiem gruczołów łojowych w tej części ciała...

Posiadaczki suchych skór najbardziej obawiają się maga wysuszenie i ściągnięcia- tak naprawdę jest to problem tylko na początku kuracji. Kilka dni temu Italiana opisywała swoją przygodę z Atredermem klik i słusznie zauważyła, że po początkowym ściągnięciu jej skóra jest bardzo dobrze nawilżona jakby od środka.  Mam podobne odczucia, kiedy zmyje wieczorem makijaż, nie czuję już naglącej potrzeby by natychmiast nałożyć krem. Myślę, że jest to spowodowane tym, że tretinoina stymuluje syntezę kolagenu a także kwasu hialuronowego- substancji nawilżającej.  Żeby jednak to osiągnąć trzeba stosować preparat kilka miesięcy i oswoić jakoś działanie drażniące oraz początkowe bardzo nieprzyjemne wysuszenie.

To są moje odczucia, ale zapytałam o kurację Atredermem moją ekspertkę od suchej skóry – Domninikę. Dominika podobnie jak ja jest dermokonsultntką Cosmetics Activ i pracuje na terenie Trójmiasta, może niektóre z Was już kiedyś ją spotkały? Oprócz pielęgnancji Dominika zajmuje się również makijażem i to jest coś w czym jest naprawdę dobra. Pracuje przy sesjach i pokazach mody, współpracuje z telewizja jest moim makijażowym guru, ale o tym może kiedy indziej. Dziś Dominika opowie Wam o suchej skórze i Atredermie.

"Mój pierwszy raz 15 lat temu, nieświadoma, i zawsze robiąca po swojemu stosowałam Atrederm dwa razy dziennie. Efekt masakryczny, skóra poparzona, czerwona. Nie mogłam nakładać właściwie nic. Ulgę przyniósł krem Hydraphase. Efekt po 2 miesiącach skóra jak u 5 latka!!! no i odkryłam lek na zmarszczki:)

Od 10 lat stosuję Atrederm przynajmniej raz w roku przez tydzień, w tym roku przez 2 miesiące na noc, 7 dni nakładam, 7 dni przerwy.Myję  skórę wieczorem Vichy 3 w 1, a rano płynem micelarnym Vichy lub Lirac, jedyne które mnie nie szczypią. 

Od 2 lat pomimo suchej i lekko naczyniowej skóry, smarowanie Atredermem nie powoduje już u mnie ani odrobiny łuszczenia, owszem skóra jest zaczerwieniona i uwrażliwiona, ale nie łuszczy się w ogóle. Rano nakładam Cicaplast Baume B5, albo Lirac Hydra Chrono baume s.o.s, Pod krem serum Hydraphase LRP, albo serum 10 Vichy a odkąd pojawił się Rosaliac AR Intense jest lepiej jeśli chodzi o odczuwanie pieczenia i zaczerwienienia. 
Wracjąc do  braku łuszczenia w moim przypadku, to w tym roku zrobiłam też 3 zabiegi kawasami 70% i też się nie złuszczałam, wiec mam chyba skórę nosorożca:) Nie wiem czy to to że mam suchą skórę i mam mało martwego naskórka czy taka specyfika skóry ale się w sposób widoczny już nie złuszczam.

Ziemolina: A może to dlatego Domi, że używasz Cicaplast, który hamuje łuszczenie?

Od tygodnia odstawiłam mój ukochany Atrederm, ale stosuję High peel (10% kwas glikolowy, salicylowy i mocznik).

Atrederm stosuję jako "taniego dermatologa estetycznego". 
Na to oczywiście makijaż, zimą Lancome Absolue(nie wiem co zrobię, wycofali go!!!) a tak La Roche Unifiance Crem Satin ,na to Vichy mineralny oczywiście a latem tylko on .Ja nie wiem co teraz skoro kolejny ukochany puder mi wycofali:((((
Efekty takiej kuracji to równomierny koloryt, skóra dobrze napięta i praktycznie brak zmarszczek jak na moje 36 lat."

Potwierdzam Dominika ma przepiękna cerę, której jej bardzo zazdroszczę:)

Zachęcam zatem do wypróbowania tego " taniego dermatologa estetycznego" również posiadaczki i posiadaczy suchej skóry i życzę szczęścia w negocjacjach o receptę. Niestety dermatolodzy strzegą zazdrośnie swojego sekretu młodej skóry i dzielą się nim niechętnie.

Buziaki!
Copyright © Kosmostolog , Blogger